Niestety, pojawienie się kosmitów okazało się dla ludzi fatalne. Kiedy, w pewien zimowy poranek, obcy wybiegli na plac między blokami, od razu rzucili się do wąchania żółtych plam na śniegu i oznaczania terenu.
Po jakiejś chwili psy w okolicy zaczęły ujadać jak zwariowane, a te, które poszły na spacer, nie dały się odciągnąć od śladów moczu na chodnikach. Kiedy właściciele zaczęli okładać czworonogi smyczami, aby je uspokoić, niewidzialni kosmici tak się zdenerwowali, że natychmiast wsypali do wody sproszkowanego wirusa, który błyskawicznie wybił całą ludzkość.
Z perspektywy czasu muszę przyznać, że chociaż ci nowi panowie sprawują się doskonale, bo dogadujemy się za pomocą sików, to jednak brakuje ich poprzedników, ludzi. To było takie nobilitujące, kiedy sprzątali nasze kupska. Ale jeszcze bardziej brakuje mi mięsa z zupy albo kiełbasy, którą czasem dali, bo niestety obecnie pod względem żywieniowym to jest chała chał!
(z tomiku „99 % goryczy”, 2010)
No Comments