Prawa i lewa fizyki

By:: Maksy Wolda
17 maja 2014

Pan Smąk od dawna zastanawiał się nad fizyką. Był to dla niego jeden z najbardziej wrednych numerów, jakie człowiek człowiekowi, a wręcz samemu wszechświatowi wywinął. Co więcej, był przekonany, że tak naprawdę wykręciła go rasa przepotężnych, złośliwych inteligentów, która została wypędzona z innego wszechświata wprost do umysłów ludzi, zwanych fizykami.

Przekonanie to nabył dzięki rozlicznym astralnym wojażom, podczas których jego para psychiczna była pod wystarczającym ciśnieniem, żeby udawało mu się coś sensownego pomyśleć. Tak jak teraz, kiedy układał następujące oświadczenie:

„Żywię głębokie przeświadczenie co do oczywistości, że większość mieszkańców kosmosu boi się ludzi, uważając nas za niebezpiecznych kosmitów, zagrażających całemu uniwersum. Posądzają nas o posiadanie olbrzymiej mocy, pozwalającej zmieniać niesprecyzowaną przestrzeń możliwych praw wszechświata, owe fluktuacje zasad i parametrów, w skończone i konkretne teorie. Oskarżają nas o to, że zabijamy piękno wszechświata za pomocą logiki, której nadużywamy i co więcej, którą szantażujemy samego Stwórcę. Przez nią jest on ciągle zmuszany do konkretyzowania mechanizmów, do podcinania skrzydeł stworzeniu, do koniec końców – ujednolicania i racjonalizowania zasad. Obcy poczuli się poważnie zaniepokojeni, bowiem zaczęliśmy stanowić konkretne zagrożenie dla ich nieokreślonych jestestw . Jak tak można – protestowali – żeby hiperracjonalne istoty ludzkie w tak brutalny sposób fiksowały prawa natury za pomocą wymyślnych eksperymentów i bezwzględnych wzorów matematycznych. I wszystko musi się co chwilę dostosowywać, żeby być spójne. Logika, która miała jedynie wprowadzić nutkę elegancji do aktu stworzenia, nagle stała się narzędziem szantażu. Co więcej, mieszkańcy kosmosu są tak wściekli na to, że zmuszamy kosmos do wybierania tylko sensownych praw z morza nieoznaczoności, że od dawna planują inwazję na ziemię, ale boją się tego, co ludzie mogliby o nich pomyśleć…”.

Smąk musiał jednak przerwać owe wyrafinowane rozważania, ponieważ właśnie wtargnął do gabinetu jednego z najpoważniejszych fizyków na świecie, takiego, który udowodnił całą masę nikomu niepotrzebnych praw, kalecząc nimi delikatną piankę możliwości wszechświata.

I bach, walnął fizyka raz z prawa, a raz z lewa po mordzie.

-A to za grawitację, bo już latać nie można!

-A to za zaokrąglenie ziemi, że nie da się odlać z krawędzi świata!

-A to za zamordowanie setek tysięcy bogów i bogiń. Ty… ty fałszysto ! – wykrzykiwał przez łzy.

Mścił się dopóki ochrona nie wyłączyła go ciosem w głowę. Kiedy ocknął się w areszcie, przepełniało go poczucie dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku.

Wypuścili go po tygodniu, bo naukowiec fizycznie mocno nie oberwał. Co więcej, nawet nie wniósł oskarżenia wdzięczny za napaść, ponieważ od dawna miał dość całego tego teoretyzowania i pod pretekstem ataku szaleńca zdecydował się rzucić katedrę i zacząć żyć z grania muzyki country po festynach.

Jednego tylko Smąk nie potrafił wytłumaczyć. Dlaczego, kiedy ocknął się w pierdlu, w opuchniętej, zaciśniętej pięści trzymał kartkę z napisem:

 

Dziękuję!

Maryja

 

(z tomiku „Ozdrowieńcy”, 2011)

Category: Ozdrowieńcy | RSS 2.0 Both comments and pings are currently closed.

No Comments