Ów obcy
Do flaszki usiedliśmy we trzech: ja, obcy i Zdzisiek. Szczerze mówiąc lepiej gadało mi sie z obcym, bo Zdzisiek po litrze wszedł na pasmo takich zakłóceń, że kurwy zagłuszały jakikolwiek sens. Dlatego ucieszyłem się, gdy dość szybko zasnął. Natychmiast ożywiła się moja dyskusja z przybyszem z Zeta Reticuli. Gadaliśmy o tak ...